poniedziałek, 19 listopada 2007

Zakończenie

Kiedy prawdziwa życiowa pasja pada na podatny grunt, historia zaczyna pisać się sama, a czas zamyka się w koło - początek staje się końcem, a koniec początkiem. Gdy spotkałem Trenera Roberta po raz pierwszy wiele lat temu, miał w oczach pewien zagadkowy blask, ową iskrę, która pozwoliła mi uwierzyć w sens pracy nad samym sobą i stawiania czoła słabościom. Wkrótce przekonałem się, że nie jestem jedyną osobą, w której życiu wydarzyła się rzecz podobna. Każdy z nas jest w końcu tylko człowiekiem, wędrowcem, potrzebującym wsparcia duchowego, jakiegoś horyzontu, punktu odniesienia, a także zwykłych wskazówek na dalszą drogę. Każdy z nas potrzebuje nauczyciela – drugiego człowieka, posiadającego ów rzadki dar inspirowania nas do zmieniania samych siebie... na lepsze.

Poznałem przez ostatnie lata wiele wspaniałych osób, które niezależnie od kolei losu stały się dzięki Trenerowi Robertowi lepszymi ludźmi. Osób czerpiących garściami z owego źródła, świadomie, czy też siłą intuicji. I kiedy zrozumiałem, że mam do czynienia z człowiekiem, który poza wielkim talentem ma też prawdziwe mentorskie powołanie, zapragnąłem, aby to źródło nie tylko nigdy nie wyschło, ale żeby stało się z czasem prawdziwą rzeką. Zapragnąłem po ludzku odwdzięczyć się za to, co dzięki temu człowiekowi zmieniło się we mnie na lepsze.

Jedno jest pewne – kiedy odbierałem Trenera z lotniska po wyprawie, w jego oczach ujrzałem na nowo żar tysiąca rozpalonych iskier, pomysłów i śmiałych planów na przyszłość. Zrozumiałem, że stało się coś ważnego. Że źródło bije teraz siłą wielu nowych źródeł, tryska zapałem i entuzjazmem dziesiątek mistrzów sztuk walk, zarówno tych bardzo znanych, jak wspaniały Guru Dan Inosanto, jak i zupełnie bezimiennych. Że Trener zrealizował marzenie, dzięki któremu my wszyscy, jako jego uczniowie, też zaczniemy na nowo marzyć! A cóż jest w życiu bardziej potrzebne niż znać własne dążenia?


Dla raczkującej jeszcze Fundacji, która kończy niedługo rok, wyprawa była pierwszym tego typu doświadczeniem, choć z pewnością nie ostatnim. Zadanie było skomplikowane nie tylko dlatego, że Trener miał w ponad 100 dni przemierzyć dziesiątki tysięcy kilometrów, oblecieć cały świat dookoła i odnaleźć się przy naszym wsparciu w skrajnie odmiennych kulturach na dwóch różnych kontynentach. Najtrudniejsza była odpowiedzialność za tę, bądź co bądź, całkiem dużą ingerencję w życie drugiego człowieka.

Dlatego też chciałem z całego serca podziękować Trenerowi Robertowi za to, że niezłomnie trenował, uczył się i korzystał z zaoferowanych możliwości, nierzadko płacąc za to własnym zdrowiem. Że z poświęceniem wykorzystał tę szansę po to, aby móc swoją nową wiedzę i energię przekazywać nam wszystkim. Wyprawa może się kończy, ale zaczyna się zupełnie coś nowego - coś, o czym mam nadzieję dowiecie się sami, przychodząc na salę i trenując z Trenerem Robertem.

Chciałbym też bardzo podziękować wszystkim wiernym czytelnikom tego bloga, swoistego dokumentu, nad którym ślęczeliśmy razem z Trenerem Robertem (niekiedy po nocach), aby dostarczyć Wam najświeższe wieści i obserwacje. Warto wspomnieć, że od pierwszego artykułu w sierpniu, stronę odwiedziło ponad 1.000 osób, a pojedynczych wizyt naliczyliśmy niemal 6.000! I choć komentarze pisaliście dość nielicznie, mamy nadzieję, że Wam się mimo wszystko podobało! :-)

Najgoręcej dziękuję wszystkim sponsorom, którzy wsparli wyprawę Trenera - to również dzięki Waszemu zaangażowaniu wyprawa mogła dobiec szczęśliwego końca!

Jak mówi stare łacińskie porzekadło, fortis imaginatio generat casum, czyli "siła wyobraźni rodzi rzecz samą". Liczę na to, że wyprawa Trenera Roberta pokazuje, że warto mieć pasje, warto wierzyć, warto marzyć! Że warto na co dzień wspierać innych i być dobrym człowiekiem. Może się bowiem okazać, że ktoś, komu owe pasje, marzenia i dobroć pomogły stać się kimś lepszym, któregoś dnia się nam odwdzięczy!


Jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia na treningach! :-)

Paweł Olszewski
Fundacja Boudewijna Brandsa
Listopad 2007

czwartek, 15 listopada 2007

Podsumowania słów kilka

Moi drodzy, nadszedł czas na podsumowanie. Ponieważ pobyt w Tajlandii opisywałem już wcześniej, pozwólcie że teraz bardziej skupię się na obecności w Stanach Zjednoczonych i w Akademii Dana Inosanto. Zanim jednak podziękuję i podsumuję wyprawę, opiszę jeszcze pokrótce moje ostatnie treningi w Akademii.

Miniony tydzień to była ciężka praca, przynosząca jednak obfite owoce. Jeżeli chodzi o Jun Fan Jeet Kune Do, moja wiedza, zakres technik, umiejętności oraz informacji, jakie otrzymałem, wzrosły znacząco.

Uczyniłem naprawdę ogromny krok do przodu z korzyścią dla samego siebie, mojej szkoły oraz Was - uczniów. Na ostatnich zajęciach z jednym z instruktorów Guru Inosanto pochodzącym z Japonii (zresztą świetnym zawodnikiem i trenerem), odbyły się sparingi. Pozwoliłem sobie na zaprezentowanie się z jak najlepszej strony. Moje kopnięcia i uderzenia trafiały do celu i sprawiały duże trudności moim oponentom. Sposób poruszania jak i różnorodność kombinacji powodowały że zmuszałem swoich sparingpartnerów do mocnej pracy. Zostało to zauważone i docenione przez instruktora jak i moich przeciwników. Trzeba tu dodać, że były to zajęcia w sekcji JKD 2-3. Byłem bardzo z siebie zadowolony i ucieszył mnie fakt, że moja praca podąża w dobrym kierunku.


Ostatnie zajęcia z Chrisem były również bardzo ciekawe i obfitujące w nowe techniki i rozwiązania z zakresu walki w parterze BJJ. Zostałem bardzo ciepło pożegnany a Chris powiedział żebym szybko wracał, gdyż będzie miał dla mnie przygotowany kolejny zakres nowych technik. Bardzo często wypytywał mnie o Polskę, gdzie ma rodzinę i wyraził nadzieję ze niedługo przyjedzie by ją odwiedzić i obowiązkowo się także ze mną zobaczyć oraz zajrzeć do nas do szkoły na treningi. Niesamowity człowiek o bardzo dużej wiedzy i otwartym sercu.


Wziąłem także udział po raz kolejny w zajęciach z grupą Dog Brothers gdzie praca opiera się na walce przy użyciu pałki, kopnięć, uderzeń a także pracy w parterze. Niesamowite zajęcia i doskonali fighterzy. W najbliższą sobotę będą się odbywać zawody, na których spotka się kilkadziesiąt osób. Rundy trwają po dwie minuty i każdy walczy z każdym - nie ma tutaj nagród ani pierwszych miejsc. Walczysz dotąd, dopóki jesteś w stanie, nie poddasz się lub nie zostaniesz znokautowany. Prawdziwe wyzwanie dla wojowników. Z tego co się dowiedziałem, Dog Brothers jeżdżą też po Europie i organizują takie turnieje. Będę na bieżąco informowany o takich wydarzeniach i z pewnością będę chciał następnym razem pogłębić swoją wiedzę i umiejętności także z tego zakresu.


Jeżeli chodzi o zajęcia z Guru Inosanto to te ostatnie odbyły się prawie na zasadzie prywatnych lekcji, bo na niektórych z nich było nas tylko pięcioro ze względu na dni świąteczne. Guru w ostatnich dniach często podchodził do mnie i zwracał uwagę na to, co robię. Zarówno z zakresu JKD jak i Silatu oraz Filipino Martial Arts powiedział ze zrobiłem duży postęp. Został mi przyznany specjalny certyfikat potwierdzający moje szkolenie w Akademii. Guru także dodał, że jestem oficjalnie uczniem jego szkoły a on sam jest moim Instruktorem. Powiedział także na ostatnim treningu, żebym wracał tak szybko jak tylko będę mógł i kontynuował swoje szkolenie - oczywiście w kierunku instruktora Akademii Inosanto. Zostały mi przekazane wszelkie wskazówki, nad którymi mam pracować w Polsce oraz także jak mam uczyć danego materiału w swojej szkole. Bardzo miło mi się zrobiło kiedy Guru powiedział, że będzie o mnie pamiętał oraz że ma nadzieję, że szybko powrócę. Do tych życzeń dołączyli się wszyscy trenujący razem z instruktorami Inosanto bardzo ciepło mnie żegnając i życząc powodzenia.




Ostatni tydzień to nie tylko ogromna wiedza, jaką przyswajałem podczas treningów, ale także niesamowita atmosfera, życzliwość ludzi oraz także smutek, że będę musiał wkrótce wyjeżdżać. Dumny jestem z tego, że zdobyłem zaufanie Guru Inosanto, jego instruktorów oraz osób trenujących w Akademii. Został postawiony pierwszy ważny krok oraz zbudowany most pomiędzy Akademią Guru Inosanto a naszą Szkołą Sztuk Walk. Myślę, że dzięki mojej ciężkiej pracy, zaangażowaniu, i pasji potwierdziłem to, po co tu przyjechałem i co jest dla mnie ważne.


Dowodem na to może być między innymi zaproszenie ze strony Daniela (instruktora Guru Inosanto) jak i innych instruktorów, w tym doskonałego mistrza Capoeiry i zarazem nauczyciela Guru Inosanto z tego zakresu, na walkę zawodową boksu pomiędzy Mosleyem kontra Cotto, która transmitowana była z Madison Square Garden na żywo w specjalnym klubie w Los Angeles, gdzie odbywają się transmisje wszelkich najważniejszych wydarzeń sportowych i gdzie przychodzi śmietanka ze świata sportu i kibiców z LAX. Faworytem miał być Mosley, lecz po naprawdę wyrównanej walce decyzją sędziów wygrał, Cotto. Myślę zresztą, że zasłużenie. Wieczór był naprawdę udany i była to okazja do rozmowy na kilka interesujących mnie tematów na bardzo prywatnym gruncie. Z Danielem odbyłem także prywatny trening, na którym bardziej szczegółowo mogłem się skupić na wybranych przeze mnie zagadnieniach.


Nie chciałbym specjalnie tu sie rozpisywać, kto przyjął moje zaproszenie i kiedy przyjedzie, ze względu na to że ma to być niespodzianka oraz aby nie zapeszyć. Lecz jedno jest pewne: przyszły rok będzie obfitował w fantastyczne seminaria z fachowcami z najwyższej półki, którzy przyjęli moje zaproszenia i wyrazili wielką chęć na przyjazd do naszego Kraju oraz do mojej szkoły by poprowadzić seminaria szkoleniowe. Będą to fachowcy z zakresu JKD, Filipińskich Sztuk Walk, BJJ, Muay Thai i nie tylko. Szykuje się naprawdę wiele niespodzianek, więc już teraz proszę Was, bądźcie przygotowani, odkładajcie pieniążki na obóz oraz na przyszłe seminaria. Naprawdę warto!!!

Podczas całej wyprawy poznałem bardzo wielu ciekawych ludzi, z którymi będę miał stały kontakt i dzięki którym otworzyły się przede mną ogromne możliwości. Wiem, że wiele z tych osób będzie jeszcze miało wpływ na moje przyszłe szkolenie oraz że sami chcą mi w moim własnym rozwoju bardzo pomóc. Naprawdę jestem zadowolony, że znalazłem wspaniałych instruktorów, którzy dostrzegli we mnie potencjał i pasję i którzy chcą mi pomóc w mym szkoleniu bym mógł być jak najlepszym trenerem, ale i także wojownikiem.



Academia Inosanto to kopalnia wiedzy z każdego zakresu Sztuk Walk. Nie jestem stanie tego wszystkiego Wam przybliżyć i opisać ze względu na ogrom informacji i możliwości, jakie tu się rozpościerają. Jest to artykuł podsumowujący, więc piszę w skrócie o wszystkim. Będzie jeszcze nie jedna okazja na sali czy na obozach by móc wam wszystko stopniowo przekazać.


Postaram się teraz podsumować cały mój wyjazd, który kończy się tutaj - u źródła w Akademii Guru Dana Inosanto.

Moi drodzy! Jest tyle rzeczy, o których chciałbym napisać, że nawet sobie nie wyobrażacie. Lecz tak jak wspominałem wcześniej, ten blog służy do przedstawienia Wam najważniejszych informacji i ciekawostek. Czas leci nieubłaganie i już za kilka dni będziemy się widzieć w Łodzi na zajęciach. Wtedy na pewno będzie okazja abym mógł Wam wszystko dokładnie opowiedzieć.

Natomiast nadszedł czas teraz abym podziękował wszystkim tym, którzy przyczynili się do realizacji mojego marzenia i szczęśliwego zakończenia mojej wyprawy szkoleniowej. W pierwszej kolejności pragnę podziękować Fundacji Brandsa oraz Prezesowi tej Fundacji, Panu Pawłowi Olszewskiemu. To tu narodził się pomysł, aby pomóc w szkoleniu i wewnętrznym rozwoju mojej osoby. Działalność Fundacji to naprawdę wielki dar, jaki mogą otrzymać osoby, w które Fundacja inwestuje mając nadzieje, że wiedza i umiejętności, jakie zdobędą, umożliwią im dalszy rozwój w naszym Kraju jak i pozwolą na przekazywanie poznanej wiedzy i dzielenie się nią z innymi. W moim przypadku są to uczniowie mojej szkoły jak i wszyscy chętni, którzy będą chcieli nawiązać współpracę.

Takich instytucji powinno powstawać więcej gdyż dzięki nim ludzie, którzy maja potencjał, pasję i możliwości, ale niestety nie posiadają odpowiednich funduszy, mają szansę się zrealizować. Uwierzcie mi, że moim wkładem w tą wyprawę była ogromna praca, jaką wykonałem podczas treningów nie bacząc na różne przeciwności losu. Wkładem było też mocne zaangażowanie oraz otwieranie drzwi i budowanie mostów gdziekolwiek tylko mogłem. Jeszcze raz dziękuje Fundacji, Panu Pawłowi Olszewskiemu, który osobiście jak tylko mógł wspierał przebieg mojej wyprawy, pomógł załatwić wiele formalności oraz w profesjonalny sposób redagował mojego bloga. Dziękuję z całego serca.

Nie mogę tu zapomnieć o wszystkich tych, którzy wsparli moją wyprawę finansowo, gdyż jak każda tego typu wyprawa, ta również wiąże się z nieprzewidzianymi kosztami, a fundacja też miała na ten cel przeznaczony konkretny budżet. Dlatego tak nieoceniona, a zarazem bezinteresowna była pomoc tych wszystkich osób.

Bardzo dziękuję Panu Wojciechowi Ptaszkowi, prezesowi firmy "Ronic" za nieocenione wsparcie i pomoc. Dziękuje także Państwu Kalfas - właścicielom ośrodka wypoczynkowego "Fresco", na których także mogłem liczyć. Podziękowania swoje składam także Pani Mirosławie Mucha za pomoc i kontakt z osobami, które zechciały pomóc w całym przedsięwzięciu. Dziękuje Panu Markowi Ziółkowskiemu i Pani Agacie Ferszt za chęć wsparcia i pomocy. Powiedzenie mówi, że pieniądze szczęścia nie dają, ale w tym przypadku były bardzo potrzebne. Cenię sobie bardzo tę pomoc i na pewno o tym nie zapomnę.

Poza pomocą finansową bardzo ważne było wsparcie duchowe. W pierwszej kolejności wspierali mnie tu najbliżsi, za co im bardzo dziękuję. Dziękuję Ci Jolu. Dziękuję także moim asystentom za przypilnowanie moich spraw i prowadzenie treningów podczas mojej nieobecności a także za kontakt ze mną i pomoc w różnych sytuacjach.
Podziękowania składam także wszystkim tym uczniom mojej szkoły, którzy nie zapominali o umieszczaniu komentarzy na blogu, pozdrawiali i wspierali pisząc do mnie i starając się utrzymywać ze mną kontakt. Nawet nie wiecie, jakie to było dla mnie ważne, choć niektórzy niestety nie znaleźli nawet odrobiny czasu, aby dać znać przez niemal cztery miesiące, a nie wymagało to przecież zbytniego poświęcenia. Tym bardziej cenię pamięć wszystkich tych, którzy o tym kontakcie nie zapominali.

Na koniec pragnę podziękować wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do powodzenia i szczęśliwego zakończenia mojej wyprawy. Dziękuje także wszystkim tym, których poznałem i którzy pomogli mi na miejscu podczas mojego szkolenia. W szczególności wszystkim Instruktorom z Tajlandii oraz osobom, na których mogłem polegać kiedy potrzebowałem pomocy. Dziękuje także Guru Inosanto za otwarte serce i przygarnięcie mnie pod swoje skrzydła oraz jego instruktorom i wszystkim którzy mi pomogli w jakikolwiek sposób.

Zobaczyłem wiele wspaniałych miejsc i poznałem wielu cudownych ludzi. Takie wyprawy na pewno otwierają horyzonty człowiekowi i pogłębiają jego wiedzę z wielu zakresów. Nie wspomnę o języku angielskim. Jest nieźle, ale muszę jeszcze nad nim popracować ;-)


Nie ukrywam, że było to spełnienie moich marzeń, szansa, która otworzyła mi szeroko drzwi na wiele nowych możliwości. Lecz nie mogę też teraz tej szansy zaprzepaścić. Ludzie, których poznałem, wiedzę, którą zdobyłem jak i możliwości, jakie uzyskałem muszą być, co jakiś czas odnawiane. Bym nie był tylko pojedynczym, przypadkowym oraz jednorazowym pasjonatem. Będę starał się robić wszystko co w mojej mocy, bym mógł znów wyruszyć na kolejną wyprawę szkoleniową. Tym razem, jak pisałem wcześniej, pojadą ze mną najlepsi moi uczniowie, którzy angażują się w zajęcia jak i w rozwój mojej szkoły. Mam nadzieje, że zarówno fundacja, jaki i wszystkie osoby, które dotąd pomagały, znów będą chętne do współpracy, oraz że takich osób i firm zainteresowanych sponsoringiem i wsparciem znajdzie się więcej.

Moi drodzy, czas się żegnać i kończyć ten mój ostatni artykuł z wyprawy. Cieszę się, że już wkrótce się zobaczymy, że rozpoczną sie treningi, na które z taką niecierpliwością czekacie i że wracam do domu. Lecz przyznać muszę, że jakaś cząstka mnie pozostała zarówno w Stanach w Akademii Inosanto jak i na wyspie Koh Samui w Tajlandii w obozie WMC. Za tymi miejscami też będę tęsknić i wspominać je jak z najlepszej strony. Wiem jednak, że do nich wrócę by móc kontynuować pracę i wyzwanie, które podjąłem. Bardzo zainspirowały mnie słowa Guru Inosanto, który powiedział do mnie w ostatnim dniu: "Robert, trenuj wytrwale, gdyż masz pasję i dar. I wracaj, wracaj do Nas szybko, byś mógł zrobić kolejny krok w twym rozwoju". Ważne jest też to, że podobnie jak dla Guru, istotne jest dla mnie nauczanie i dzielenie się poznaną wiedzą z tymi, którzy chcą się uczyć, mają otwarte serca i umysły i potrafią to cenić. Wiem że wśród Was jest wiele takich osób, więc do Was między innymi wracam. Pamiętajcie o spotkaniu 30.11 o godz. 18.00 i trzymajcie kciuki bym cały, zdrowy i bez niespodzianek przyleciał do Kraju. Do zobaczenia!

Ostatni artykuł podsumowujący wyprawę będzie napisany przez Pawła Olszewskiego w imieniu Fundacji. Oczekujcie go także, a komplet zdjęć jest do obejrzenia tutaj.

czwartek, 8 listopada 2007

Bliżej Akademii Inosanto

Moi drodzy! Zanim przejdę do meritum mojego kolejnego artykułu, chciałbym Wam coś uzmysłowić. Często prosicie mnie lub piszecie żebym jeszcze więcej pisał o szczegółach mojej wyprawy i szkolenia. Domagacie się jak najwięcej informacji dotyczących tego, co robię i co się u mnie dzieje. Jest to zrozumiałe, że chcielibyście wszystko wiedzieć. Musicie jednak zrozumieć, że o wiele łatwiej opisać kilkunastodniowy pobyt w jednym artykule niż opisać prawie czteromiesięczną wyprawę szkoleniową, w której jeszcze tak wiele się wydarzyło i dzieje. Trudno jest tak naraz zebrać wszystkie informacje, emocje, oraz rzeczy, jakie spotkały mnie na dwóch rożnych kontynentach. Dlatego powstał ten blog by stopniowo Was ze wszystkim zaznajamiać. We wszystkich artykułach mógłbym pisać i pisać w nieskończoność, dzieląc się z Wami wieloma informacjami. Blog jednak służy temu, abym mógł mieć z Wami kontakt, a także przekazywać Wam niezbędne informacje dotyczące tego, co się wydarzyło. Wiadomą rzeczą jest też, że blog nie jest miejscem, gdzie będę opisywał za każdym razem techniki, jakie poznałem i których się nauczyłem. Od tego jest sala, na której się nie długo zobaczymy i tam będę sporą część tej wiedzy stopniowo Wam przekazywał. Przy tak długiej wyprawie nie sposób pisać tylko o treningach, dlatego nieraz opisywałem miejsca, które miałem okazje zobaczyć przeżyte przygody, zresztą bardzo często o to prosiliście. Na pewno to jeszcze bardziej uatrakcyjniło wygląd i charakter tego bloga. Po moim powrocie na pewno będzie na treningach i na obozach okazja do tego, bym mógł Wam przybliżyć nowe techniki jak i historie, jakich byłem świadkiem i które przeżyłem. Niektórzy po prostu muszą zrozumieć, czemu służy blog i jakie jest jego zadanie.

Wróćmy teraz do artykułu. Z treningu na trening coraz bardziej czuję się w Akademii Inosanto jak u Nas w szkole. Dzięki temu, że trenuję codziennie w Akadamii i biorę udział we wszystkich zajęciach, poznałem praktycznie wszystkich studentów, którzy tutaj trenują oraz instruktorów, którzy poza Guru prowadzą treningi. Guru ma naprawdę ogromny zakres wiedzy, którą się dzieli ze swoimi uczniami i instruktorami. Poznałem tu Piotra, którego mama pochodzi z Polski i który wcześniej mieszkał w Chicago a od jakiegoś czasu mieszka i trenuje w Los Angeles. Piotr rozumie i mówi po polsku, dzięki czemu pełnił często rolę tłumaczą w rozmowie pomiędzy mną i Guru oraz innymi osobami w Akademii. Muszę jednak przyznać, że moja znajomość języka staje się z dnia na dzień coraz lepsza. Bardzo dobry kontakt mam też i często trenuję z Danielem - asystentem i najlepszym uczniem Guru Inosanto w Akademii. Daniel pochodzi z Europy, z Luksemburga i rozumie doskonale moją pasję i zaangażowanie. Bardzo pomógł mi w wielu sprawach i obiecał, że zobaczymy się w Polsce na seminarium, lecz to już kolejna niespodzianka. Daniel często bywa w Europie i z miłą chęcią odwiedziłby nasz kraj, tym bardziej że stwierdził, że jeśli wszyscy są tak ambitni jak ja, to musi być u Nas naprawdę niezła ekipa.


Gdy pytałem się nieraz Daniela by ocenił moje postępy czy dotychczasowe wyszkolenie lub co sądzi o mnie Guru, to nie ukrywam, że zrobiło mi się bardzo miło, gdy powiedział ze on i Guru są naprawdę zadowoleni, gdyż szybko łapię materiał i widać, że mam bardzo dobre fundamenty, co tutaj jest podstawą. Dlatego awans do wyższych sekcji nie był żadnym przypadkiem. Tak samo cieszy to, że podczas treningów bardzo często Guru Inosanto podchodzi nadzorując moje techniki, po czym mówi słowa, które zapamiętam na długo ("bardzo dobrze, o to chodzi"). Cieszy też to, że mój postęp zauważany jest przez samego Guru Inosanto, który bardzo dokładnie mnie obserwuje i zwraca uwagę na to, co robię.

Uczęszczam na zajęcia Jun Fan Jeet Kune Do, gdzie praca nastawiona jest na przeróżne możliwości poruszania, których wcześniej w ogóle nie widziałem, dużo trappingu, i praca na drewnianym człowieku (Wooden Dummy). Dużo pracujemy też na tarczach, łącząc uderzenia, bloki, zejścia i kopnięcia w odpowiednie kombinacje. Przerabialiśmy także z Guru 5 sposobów ataku JKD w różnych zastosowaniach. Jun Fan Jeet Kune Do powstało jako pierwsze i zawiera w sobie elementy techniczne, na które składa się duża ilość różnorodnych technik i ich zastosowań. Jeet Kune Do natomiast jest głębszym rozwinięciem myśli Bruce’a Lee i skupia się bardziej na strefie mentalnej, czyli - jak często mawiał Bruce - na sposobie wyrażenia samego siebie. Odrzuceniu tego, co zbędne i przyswojeniu tego, co ci jest potrzebne. Trzeba pamiętać jednak ze jedno drugiego nie wyklucza - jedno z drugim współgra. Dlatego każdy na swój sposób wyraża samego siebie, ale nie jest to możliwe bez opanowania fundamentalnych technik, umiejętności poruszania się i przechodzenia z jednej strefy w drugą, pracy nad własnym ciałem oraz przyswojenia sobie odpowiednich wiadomości, które dadzą mocny fundament i pozwolą na późniejsze własne doświadczanie i rozwijanie swojej koncepcji. Guru bardzo często przybliża i mówi o wszelkich różnicach i niejasnościach związanych z JKD. W trakcie treningu lub pod koniec zawsze z nami siada i opowiada różne historie ze swojego życia, często związane także z Brucem Lee. Tych informacji jest tak wiele, że nie sposób tu tego opisać, ale mam wszystko dokładnie zanotowane i ważne jest to, że uzyskałem odpowiedzi na wiele nurtujących mnie pytań.


Osobiście bardzo zadowolony jestem także z tego, że Silat, który był dotąd tak dla mnie odległy, dzięki treningom z mistrzem stał się mi znacznie bliższy. Pod koniec pobytu będę miał być może egzamin na pierwszy stopień – białą chustę (coś w rodzaju saronga, ale nie do końca). Techniki i rozwiązania, jakie poznałem, mają naprawdę niesamowite zastosowanie, zarówno w parterze jak i stójce, lecz wszystko sprowadza się do tego, aby pozbawić przeciwnika równowagi uzyskując jednocześnie nad nim całkowitą kontrolę. Robi to naprawdę wrażenie.

Podobnie jeśli chodzi o Filipińskie Sztuki Walki - niejednokrotnie Guru podkreślał, jak ogromny wpływ miały one na nauczanie Sztuk Walki na świecie. Jest bardzo wiele odmian i form użycia pałki czy noża, a różnica polega na wpływie miejsca, z którego dany system pochodzi i mistrzów, którzy go nauczali. W centrum Filipin dominuje Escrima, na północy Arnis, na południu Kali. Natomiast Guru najbardziej sobie upodobał Kali, przy czym jest to też związane z Mistrzami z którymi miał kontakt. Bardzo często podczas treningów pracujemy jedną pałką - druga ręka służy wtedy do uderzeń lub przechwyceń czy bloków. Jeżeli chodzi o nóż miałem także okazję poznać i zobaczyć bardzo wiele rozwiązań. Pisałem też wcześniej o specjalnej sekcji "Dog Brothers" gdzie odbywają się walki i sparingi przy użyciu pałki. Jest ostro - jak pałka wypadnie lub zostanie wytrącona to nie ma zmiłuj się. Oczywiście walki odbywają się w specjalnych ochraniaczach, czemu się wcale nie dziwię. Bardzo ciekawe i inspirujące zajęcia. Zresztą Filipińskie Sztuki Walki są "konikiem" Guru Inosanto i naprawdę w jego wykonaniu to czysta poezja a zarazem niebezpieczna broń.


Jeżeli chodzi o walkę w parterze, trenuję ją tutaj z różnymi instruktorami skupiając się na zajęciach z MMA i BJJ. Jest to o tyle ważne, że poznajemy zasady, jakie obowiązują podczas walk na zawodach oraz techniki, które pozwalają we właściwy sposób kontrolować przeciwnika w różnych sytuacjach. Tak jak pisałem wcześniej, trenuję z jednymi z najlepszych. Jeden z moich Instruktorów to Chris. Doskonały technik i zawodnik z ogromnym doświadczeniem, który prowadzi zajęcia w Akademii Inosanto. Bardzo często odbywamy, można powiedzieć, treningi prywatne, ponieważ podczas ostatnich zajęć jest nas tylko dwóch i Chris prowadzący zajęcia. Można wtedy przyswoić naprawdę mnóstwo wiedzy.


Na zajęciach z shootwrestlingu z Danielem jest podobnie. Na treningach pomiędzy 21.00 a 22.00 jest najmniej osób i wtedy korzystam najwięcej. Ze względu na pracę i obowiązki w tych godzinach jest tak mała liczba ludzi. Ja tu jednak przyjechałem trenować, korzystam więc do ostatniego treningu. Poznałem naprawdę bardzo ciekawy arsenał technik, dźwigni, rzutów różnego rodzaju przejść i wielu, wielu innych kombinacji. Odbywamy też bardzo częste sparingi techniczne i sytuacyjne w parterze, gdzie każdy z nas ma konkretne zadanie do wykonania.


Rozmawiałem także z Danielem i Guru na temat stopniowania i tego, kto jest i kto może być instruktorem Inosanto i reprezentować Akademię w innych miejscach na świecie. Nie jest to wcale tak oczywista i prosta sprawa. Daniel powiedział mi, że bardzo wiele osób wykorzystuje nazwisko Guru do własnych potrzeb i korzyści, stąd zostały podjęte takie środki, o których pisałem wcześniej. Na dzień dzisiejszy wykaz instruktorów Guru Inosanto można znaleźć na oficjalnej szkole Akademii i są to jedyni instruktorzy, którzy mogą reprezentować nazwisko Guru Inosanto. Natomiast cała procedura trwa odpowiednio długo i jednym z najważniejszych warunków jest obecność w Akademii na treningach z Guru i nie tylko. Przedstawiam poszczególne stopnie:


  1. APPRENTICE INSTRUCTOR (Pomocnik Instruktora) – 5 lat

  2. ASSOCIATE INSTRUCTOR (Współpracujący Instruktor) – 5 lat

  3. SENIOR ASSOCIATE (Starszy Współpracujący) - 5 lat

  4. FULL INSTRUCTOR (Pełny Instruktor) – 5 lat

  5. SENIOR FULL INSTRUCTOR (Starszy Pełny Instruktor)

Jeżeli chodzi o pierwsze 3 stopnie to poza czasem, jaki musi minąć, aby je zdobyć to jeszcze dodatkowo co roku trzeba ponownie zdawać egzamin aby potwierdzić swoje umiejętności. Dopiero 4 i 5 stopień przyznawany jest dożywotnio. Bardzo niewiele osób na świecie posiada status Pełnego Instruktora. Nawet Daniel, który jest najlepszym uczniem i asystentem Guru w Academy i parę ładnych lat spędził przy Guru, cały czas z nim trenując, jeszcze go nie posiada. Dowiedziałem się bardzo ciekawych rzeczy i zostały mi przedstawione dokładne warunki, jakie trzeba spełnić. W najbliższym czasie będę jeszcze rozmawiał z Guru w sprawie mojej osoby i przyszłego szkolenia. Szczegóły przedstawię w kolejnym artykule. Musicie mnie zrozumieć - nie mogę też wszystkiego pisać, gdyż obiecałem, że pewne informacje nie będą ujawniane na forum publicznym. Ja też musiałem poprosić o zgodę na wykonywanie zdjęć i zamieszczenie ich na blogu wraz z informacjami, jakie wam przekazuję. W ten sposób osoby współpracujące z Guru, na czele z małżonką Dana Inosanto - Panią Paulą Inosanto, dbają o to żeby nikt nie podszywał się i nie przekazywał nieprawdziwych informacji wykorzystując dobre imię Akademii.

W najbliższą sobotę będę miał okazję zobaczyć zawody Muay Thai odbywające się niedaleko od Los Angeles. Co prawda miałem okazję naoglądać się tych walk w Tajlandii, ale jestem ciekaw poziomu wyszkolenia zawodników w Stanach. Będzie walczył miedzy innymi najlepszy uczeń i zawodnik Mistrza Ajarn Chai Sirisute. Myślę, że będzie to bardzo ciekawy turniej. Jak dobrze pójdzie, pojadę tam razem z Danielem i ekipą z Academy.

Przede mną ostatnie dwa tygodnie, podczas których intensywność zajęć mam największą i też najwięcej się dzieje. Niedługo będę miał okazję porozmawiać z Guru o moim pobycie, przyjeździe Guru do Polski i kilku innych sprawach. Spotkam się jeszcze z kilkoma ważnymi osobami ze świata Sztuk Walk, ale o tym i innych wydarzeniach napiszę już w ostatnim artykule z mojego pobytu w Stanach Zjednoczonych.

Pozdrawiam Was wszystkich - już niedługo się zobaczymy, a korzystając z okazji że do Was piszę, przypominam, że 30.11 (piątek) o godzinie 18:00 w S.P. nr 42 przy ul. Przyszkole 42 odbędzie się spotkanie - obowiązkowe dla wszystkich uczniów mojej szkoły - na którym przekażę najnowsze informacje dotyczące harmonogramu i innych istotnych spraw naszej szkoły. Mile widziane nowe osoby. Trzymajcie się i oczekujcie ostatniego artykułu i mojego powrotu. Wasz trener.

Wszystkie zdjęcia do obejrzenia tutaj.